- Praktycznie w każdej wsi, przez którą jechaliśmy są jakieś uszkodzenia. Zniszczenia są ogromne - mówi nam Krzysztof Mróz, komendant OSP z Braciejowic (pow. opolski). Strażacy ochotnicy mieli problemy nawet z tym, żeby dotrzeć w czwartek do miejsca wezwania, bo trasę blokowały dziesiątki powalonych drzew
Jak mówi Krzysztof Mróz, zniszczenia po przejściu nawałnicy w czwartek widać na każdym kroku. Tego dnia jego załoga otrzymała zgłoszenie o zerwanym dachu w miejscowości Zagłoba (pow. opolski). Jednak już sam przejazd tam był niezwykle utrudniony. Niemal cała, dwukilometrowa trasa pomiędzy miejscowościami Trzciniec a Wrzelów była usłana powalonymi drzewami, które trzeba było usunąć, żeby w ogóle pojechać dalej.
- Ciężko policzyć, ile tych drzew było - mówi komendant OSP z Braciejowic.
Ochotnicy pracowali przy usuwaniu szkód w czwartek, piątek oraz w sobotę. Krzysztof Mróz podkreśla, że każda wieś w jakimś stopniu ucierpiała po przejściu nawałnicy. Najbardziej dotknięte są jednak dwie z nich: Żmijowiska i Kosiorów.
Na zdjęciach naszego fotoreportera widać z kolei, jak po gwałtownej burzy wygląda teren wokół kościóła w Zagłobie. Połamanych jest kilka, może kilkanaście drzew.
Dyżurny Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie potwierdza w rozmowie z nami, że strażacy ciągle pracują w pow. opolskim. Mieszkańcy zgłaszają się do służb z prośbami o pomoc. Dzisiaj pogoda również nie była łaskawa - tym razem chodzi jednak o interwencje związane z opadami deszczu. Występowały w: Lublinie (16 zgłoszeń), Zamościu (39), Biłgoraju (59), Janowie Lubelskim (15) i Kraśniku (20). Przeważnie jest to wypompowywanie wody.